Kształt będzie rozgoryczeniem, jest to odpowiednik Zowie FK1, myszy notorycznie gryzącej się z dłońmi "fingertipowych" epuzerów - scroll jest wyjątkowo nisko, czyli paralelny szkopuł, znany z DM1 Pro.
Intrygujące będzie wnętrze i podwykonawca myszy, który liniowo odpowie na jakość komponentów.
Bezpośrednim konkurentem myszy Glorious, jest FinalMouse, a w zasadzie był, po tym jak ilość absurdów związanych z całym brandem; shipping, jakość myszy, cena i cały trzos kłamstw, odrzuciły ogromną ilość potencjalnych konsumentów.
Myszy były produkcji Motospeeda, ogromnego brandu, dostarczającego niebotyczną ilość ODM-ów i OEM-ów, z których czerpie równie korpulentna lista "producentów", jak Dream Machines.
Prowadziło to, do niemałego rozstrzału jakościowego, czego wynikiem, było jeszcze większe poszarganie i tak walącego się pod nogami gruntu miru.
Cała sytuacja związana z modelem Ultralight Phantom, miała wiele śmiesznych i niedopuszczalnych wątków, jak na przykład możliwość personalizacji myszy, przy pomocy sterownika DM1 Pro S, który nagminnie używany był, by zmienić "pooling rate" na 1000Hz, których mysz, komicznie i uparcie nie chciała wspierać.
Kwota była wyznaczona na ponad trzysta złotych, bez wliczonego shippingu, tak... mysz o jakości DM2 Comfy, kosztowała kilkaset złotych więcej od niej.
Kontynuacyjny model Air58, zdążył wsiąść do "hype-trainu", który niestety nie dojechał do stacji.
Jako, iż podaż FinalMouse była niczym innym, jak chwilową i limitowaną edycją myszy, po ogromnej dezaprobacie związanej z poprzednimi modelami, robiono dosłownie wszystko, żeby Air58 sprzedała się jak najlepiej, tedy marketing był po prostu wszędzie.
Mysz kosztowała więcej, jakość pozostała taka sama, dostępność była wręcz absurdalna, pchając rynkowy "re-sell", kontakt supportu natarczywie nie odpisywał na zalewającą ich falę wiadomości - wszystko to, spowodowało aktualną pozycję FinalMouse, która pozostała już zwyczajnym, szykanowanym truchłem.
Glorious zdaje się być w każdym z uzasadnionych, minusowych przypadków poczciwszy, jednakże z tym, musimy poczekać do czerwca.
Intrygujące będzie wnętrze i podwykonawca myszy, który liniowo odpowie na jakość komponentów.
Bezpośrednim konkurentem myszy Glorious, jest FinalMouse, a w zasadzie był, po tym jak ilość absurdów związanych z całym brandem; shipping, jakość myszy, cena i cały trzos kłamstw, odrzuciły ogromną ilość potencjalnych konsumentów.
Myszy były produkcji Motospeeda, ogromnego brandu, dostarczającego niebotyczną ilość ODM-ów i OEM-ów, z których czerpie równie korpulentna lista "producentów", jak Dream Machines.
Prowadziło to, do niemałego rozstrzału jakościowego, czego wynikiem, było jeszcze większe poszarganie i tak walącego się pod nogami gruntu miru.
Cała sytuacja związana z modelem Ultralight Phantom, miała wiele śmiesznych i niedopuszczalnych wątków, jak na przykład możliwość personalizacji myszy, przy pomocy sterownika DM1 Pro S, który nagminnie używany był, by zmienić "pooling rate" na 1000Hz, których mysz, komicznie i uparcie nie chciała wspierać.
Kwota była wyznaczona na ponad trzysta złotych, bez wliczonego shippingu, tak... mysz o jakości DM2 Comfy, kosztowała kilkaset złotych więcej od niej.
Kontynuacyjny model Air58, zdążył wsiąść do "hype-trainu", który niestety nie dojechał do stacji.
Jako, iż podaż FinalMouse była niczym innym, jak chwilową i limitowaną edycją myszy, po ogromnej dezaprobacie związanej z poprzednimi modelami, robiono dosłownie wszystko, żeby Air58 sprzedała się jak najlepiej, tedy marketing był po prostu wszędzie.
Mysz kosztowała więcej, jakość pozostała taka sama, dostępność była wręcz absurdalna, pchając rynkowy "re-sell", kontakt supportu natarczywie nie odpisywał na zalewającą ich falę wiadomości - wszystko to, spowodowało aktualną pozycję FinalMouse, która pozostała już zwyczajnym, szykanowanym truchłem.
Glorious zdaje się być w każdym z uzasadnionych, minusowych przypadków poczciwszy, jednakże z tym, musimy poczekać do czerwca.
Спутник
WMO 1.1A [PMW3360]
WMO 1.1A [PMW3360]
