01-02-2018, 03:14 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-02-2018, 03:21 PM przez cesarz cyberprzestrzeni.)
Witam, właśnie wróciłem z podróży w czasie i chętnie podzielę się recenzją mastermysza S Eweliny
Ewelina napisał(a):No więc w końcu trafił do mnie mój wymarzony egzemplarz mastermouse S i... jak już się pewnie domyślacie przysłali myszkę sprawną inaczej, no ale może od początku. Zaczęłam od potrząśnięcia myszą i o dziwo nic w środku nie latało, i zupełnie nieświadoma horroru, jaki zgotował mi Cooler Master, z entuzjazmem podeszłam do dalszego testowania.
Przyciski to jakaś masakra, myszka niby symetryczna, ale jak we wszystkich pozostałych prawy i lewy przycisk klikają zupełnie inaczej. Prawy ma taki pretravel, że po wciśnięciu znajduje się w innej strefie czasowej, niż przed wciśnięciem, przy każdym kliku wydając dźwięk, jakby własnie dokonał swojego żywota. Lewy natomiast jest tak głośny, że mógłby robić za element perkusji na koncercie Sabatonu, choć obawiałabym się, że zagłuszyłby pozostałe instrumenty, nawet nie wspominając o realnym zagrożeniu dla ośrodków słuchowych uczestników koncertu. Oczywiście klik obu przycisków jest twardy, jak żelki z Biedronki, po miesiącu klikania palce albo by mi odpadły, albo byłyby większe, niż biceps Dwayne'a Johnsona.
Rolka skrzypi, jakby prosiła by skrócić cierpienia i jak najszybciej ją dobić, a kabel jest sztywniejszy od 2-tygodniowego nieboszczyka na środku bieguna północnego. Na plus na pewno boczne przyciski, które przy reszcie elementów wydają się zahaczać o klasę premium, materiał wierzchni też jest całkiem w porządku jak na swoją cenę.
Sensor działa bezproblemowo, choć różnicy względem kone pure SE nie widzę, musiałabym pewnie pograć trochę dłużej, na co raczej się nie zanosi.
Ślizgacze ładnie się ślizgają, mogły być trochę grubsze, choć u mnie na pewno nie zdążą się wytrzeć, bo jutro myszka trafia do zwrotu.